Legendy, a legendy miejskie w szczególności mogą czasami szkodzić głównym bohaterom opowieści. Szczególnie wtedy, kiedy można ich zidentyfikować. Tak jest w przypadku tej legendy.
Żyje sobie do teraz w Wejherowie kobieta, którą jako dzieci nazywaliśmy szaloną Terenią. Krzyczała na nas, wyła, blokowała naszą osiedlową ulicę. Brała wtedy z domu krzesło, mocowała sznurek do płotu naprzeciwko i blokowała ruch. Najlepsze było, gdy ktoś był w naszej okolicy po raz pierwszy.
Nie raz zwyzywany za nic uciekał. Byli i tacy, którzy stawiali czoła w przegranej z góry konfrontacji. Sytuacja trwała długo. Dopiero po śmierci jej męża okazało się, że znalazł się ktoś, kto pilnuje podawania jej leków. Zupełnie inna kobieta – normalna, uprzejma i miła. Może cieszyć się życiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz