google.com, pub-8385755478248969, DIRECT, f08c47fec0942fa0

wtorek, 14 listopada 2017

Wyzwanie 48 godzin. Legendy miejskie

Legendy miejskie to niekończące źródło inspiracji - zwłaszcza dla młodzieży. Ostatnimi czasy internauci zauważyli, że za znikaniem na 48 godzin nieletnich może kryć się "gra", w której zwycięzcą jest osoba z największą liczbą postów dotyczących swojego zaginięcia.


Według Radia Eska:

Zasady gry nie są skomplikowane. Dziecko, które podejmie "Wyzwanie 48 godzin" musi zdobyć, jak najwięcej punktów. Za każdy post, w którym wymieniono imię dziecka ze wzmianką o jego zaginięciu dostaje się jeden punkt. W grze chodzi o to, aby jak najwięcej osób podało informację dalej.

Więcej o tej legendzie miejskiej piszą Amerykanie tutaj. Czy rzeczywiście czasy są na tyle nudne, by znikanie z domu pozostawiając bliskich na skraju załamania stało się trendy? O tempora, o mores!

Sąsiadka prostytutką. Legendy miejskie

Podsumowanie nie jest dostępne. Kliknij tutaj, by wyświetlić tego posta.

Jak stosować prezerwatywę?

Jak stosować prezerwatywę? Okazuje się, że na świecie nie brakuje ludzi, którzy nie wiedzą, co z czym się je i dlaczego? Ta legenda miejska opisuje niestety również naszą - wciąż niedoskonałą edukację w ważnej dla ludzi dziedzinie.


Opowiadał tą legendę miejską jeden z kolegów z liceum.

Słyszałem, jak w naszym mieście (Wejherowo) pewien koleś chciał w końcu skonsumować związek ze swoją dziewczyną. Jednak ona powiedziała - albo z prezerwatywą albo wcale. Chłopak do bystrych nie należał i mieszkał na wsi. Jak poszedł do sklepu, by kupić gumki to wstyd mu się zrobiło bo ludzie tak dziwnie patrzeli. No więc idzie do apteki. Kolejki nie ma - za ladą urocza farmaceutka. Chłopak nieśmiało prosi prezerwatywy. Płaci. Już chce wychodzić, kiedy wykrztusza z siebie pytanie: Jak je używać? Sprzedawczyni - zdziwiona pewnie pytaniem oczywistym wypala: Połknąć! Koleś wyszedł przed aptekę i zażył jedną sztukę.

Czy ta legenda miejska jest prawdziwa? Ponoć działa się parę lat temu - w okresie popularności opowieści o gimnazjalnym słoneczku. Zresztą w Polsce wszystko jest możliwe :)