Legenda miejska o haku to jedna z moich ulubionych. Łączy w sobie elementy grozy i szczęśliwego zakończenia.
Znam ją w jednym wariancie, który pojawiał się także w filmach i serialach amerykańskich. Otóż młoda para jedzie nad jezioro rozkoszować się czasem wolnym po zdaniu egzaminów. Sielanka mogłaby trwać wiecznie gdyby nie szokująca wiadomość, jaką słyszą pewnego wieczoru w radiu. Okazuje się bowiem, że niedaleko ich miejsca pobytu mieści się szpital psychiatryczny, z którego uciekł najgroźniejszy pacjent.
Wielokrotny morderca zamiast dłoni, którą stracił podczas jednej z akcji ma hak - zupełnie jak pirat. Chłopak i dziewczyna wymieniają porozumiewawcze spojrzenia i z prędkością błyskawicy sprzątają swój namiot i inne rzeczy. Pakują się do samochodu i odjeżdżają. Zupełnie jakby ich ktoś gonił.
Kiedy rankiem dojeżdżają do domu odkrywają, że na bagażniku wisi ... hak.
Uciekli przed mordercą? Legenda miejska prawdziwa? Zapraszam do komentowania.
Podobne legendy miejskie - zobacz hak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz