W latach 90. w Wejherowie i okolicach wśród stolarzy a przede wszystkim w tartakach krążyła opowieść o kulach, które co rusz uniemożliwiały pracę maszyn.
Kiedy dzisiaj pytałem się okolicznych stolarzy mówili, że nie natrafiają na takie „niespodzianki”. Kiedyś było ich o wiele więcej. Temat znalezionych pocisków przeszedł od pozycji „szoku” do etapu „szarej codzienności”. Najpierw wywoływał zaciekawienie. Potem stał się problemem stricte technologicznym, który opóźniał proces produkcyjny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz