Legendy miejskie czasem niewiele z miastem mają wspólnego. Opowieść o dusiołku dostałem od mieszkańców Gościcina (wieś niedaleko Wejherowa).
Dziadek opowiadał mi, że kiedyś ludzie mogli zostać zaatakowani przez dusiołki. Chodziło o niewidzialne duchy, które siadały człowiekowi na plecach i dusiły. Dziadek opowiadał, że kiedy wracał z pracy w Fabryce Mebli dopadł go taki „stwór”. Dziadek czuł, że siedzi mu na plecach i że coraz ciężej mu iść. A miał wtedy zaledwie 40 lat. Dopiero modlitwa pozwoliła mu uwolić się od tego zjawiska.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz