Jak grzyby po deszczu wyrosły mini-pokoje z automatami w Trójmieście.
Dlatego nie dziwi, że stały się one tematem rozmów i opowieści, którym blisko do legendy miejskiej.
Mam znajomego, który w Redzie grał w automacie. Wydał jednego dnia na gry 200 złotych i kiedy kończył trafił strzał, który dał mu 4.000 tysiące! Nawet żona ucieszyła się z jego miłości do hazardu.
Podobnie jest także z inną historią, która nie wydaje się prawdopodobna.
Mój 13-letni chrześniak w Gdyni grał na automatach. Miał tylko 8 złotych. Traf chciał, że wygrał za te pieniądze 1000 złotych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz