google.com, pub-8385755478248969, DIRECT, f08c47fec0942fa0

środa, 17 lutego 2021

Straszne legendy miejskie. Pomocy! Tonę!

Czy zmarli mogą komunikować się z nami? Okazuje się, że czasem aż za mocno.

Nie skacz do wody!


Historia ta krąży po internecie od pewnego czasu. Pewnego upalnego lata grupa nastolatków wybrała się nad jezioro. Jak to zwykle bywa - było piwo i mnóstwo brawurowej zabawy. Podkreślam - brawurowej, która skończyła się tragicznie.

Jeden z uczestników zabawy - 19-letni Adrian chciał pokazać wszystkim, że nieobce są mu wodne akrobacje Wszedł na pomost i rozpoczął bieg w kierunku tafli jeziora. Słyszał pewnie okrzyki współbiesiadników i wyobrażał sobie, że wielu będzie mu zazdrościć takiej odwagi. 

Niestety, nie przewidział, że ten skok będzie jego ostatnim. Adrian uderzył głową w kawał drewna pływający w tamtym rejonie. Kiedy ocknął się poczuł jak wielkie ilości wody zalewają mu płuca. Było już za późno. Umierał.

Pomocy! Tonę!



Kiedy o wszystkim dowiedział się jego brat - świeżo upieczony małżonek - Tomek - był załamany. Choć nie byli bliźniakami to więź, jaka ich łączyła była wielka. Adrian był świadkiem na ślubie Tomka, który odbył się raptem parę tygodni wcześniej.
 
Ostatniej nocy przed pogrzebem Tomek spał dość mocno. Nagle jednak obudził siebie i żonę krzykiem, który nie zwiastował nic dobrego. - Co się stało - zapytała kobieta. - Adrian chwycił mnie mocno za nogę próbując się nie utopić - starał się mówić spokojnie. - Śpij, kochanie, śpij. To tylko sen - uspokajała go żona.

Tonący brzytwy się chwyta!


Gdy wstali następnego dnia oboje zobaczyli, że na kostce Tomka widnieje siniak w kształcie dłoni. Zgadnijcie czyja mogła być?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz